27 września 2015
37 PZU Maraton Warszawski
przeszedł do historii. Jestem bardzo zadowolony, że byłem jego świadkiem i uczestnikiem.
Na wstępie drobny komentarz. Ten start różnił się od poprzednich już na etapie rejestracji. Organizatorzy uruchomili akcję "Biegam dobrze" mającą na celu zgromadzenie pieniędzy na wybraną fundację. Zaangażowałem się w nią i wybrałem
Rak & Roll. Aby poprzez fundację uzyskać rejestrację i numer startowy, należało zgromadzić minimum 300 PLN co mi się udało. Tak więc dzięki moim znajomym, przyjaciołom i rodzinie udało się pobiec nie tylko dla siebie, ale również dla osób potrzebujących wsparcia.
Cały tegoroczny sezon
przepracował bardzo sumiennie. Uczestniczyłem w wielu biegach i pokonałem mnóstwo
kilometrów poprawiając tym samym swoją formę. Poprawiłem również rekordy na
różnych dystansach zarówno w biegach ulicznych jak i górskich. Podsumowując,
można by powiedzieć, że do tego biegu byłem bardzo dobrze przygotowany z
szansami na dobry wynik. Tak też było w istocie, z tą małą uwagą, że z różnych
powodów wrzesień był dla mnie bardzo męczący i czułem się kompletnie wyeksploatowany.
Pomimo tego wszystkiego, na
starcie stanąłem pełen pozytywnych myśli i nadziei na dobry wynik. Miałem
nadzieję na czas w granicach 4:20, ale realnie w to nie wierzyłem. O godzinie 9
ruszyła elita, a chwilę za nimi również i pozostali zawodnicy.
Pomimo wielotysięcznego
tłumu, stawka biegaczy dość szybko się rozciągnęła dając możliwość wejścia na
swoje tempo w zasadzie natychmiast po starcie. Tak więc biegłem odpowiednim do
oczekiwań i aktualnej formy tempem lekko poniżej 6 minut na kilometr. Utrzymywałem niemal dokładnie równe tempo przez 25 km. Ponadto cały czas biegło mi się
doskonale i nie czułem większych problemów. W tym czasie biegliśmy Wisłostradą
która na całym odcinku jest prostą co podczas biegu jest dość nużące. Te mniej więcej
10 km „nudnego” biegu odbiło się również na moim tempie, które lekko osłabło. Tak
czy inaczej spiąłem się i pędziłem dalej ciągle licząc na dobry wynik. Tak też
dotarłem do ul Sanguszki na 34 kilometrze. Od początku wiedziałem, że będzie to
krytyczny moment całego biegu. Ulica ta to kilkaset metrów dość mocnego
podbiegu. Do tego momentu, pomimo przekroczenia magicznego 30 kilometra nie
miałem żadnych większych trudności ani tym bardziej osławionej „ściany”.
Oczywiście bolały mnie mięśnie i to dość mocno. Do tego stopnia, że ból przy
kolanie promieniował aż do stopy powodując jej zdrętwienie i utratę czucia. Jednakże
wydolnościowo nie odczuwałem żadnych dolegliwości. Jednakże podbieg wszystko
zmienił i na Most Gdański wbiegłem bardzo mocno osłabiony. Liczyłem, że wbiegając
na Praską część Warszawy która jest mi bliższa zapomnę o zmęczeniu i odzyskam
siły. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Biegło mi się coraz ciężej i tempo
znacznie spadło. Jednakże w okolicach ZOO, kiedy zorientowałem się, że mój
dotychczasowy rekord 4:22 jest w zasięgu, wykrzesałem z siebie resztki sił aby
walcząc do końca uszczknąć jeszcze cokolwiek z czasu. Zarówno w tym jak i w
wielu innych miejscach pojawiała się moja Żona mocno mnie dopingując i
wspierając w wysiłku. Te wszystkie momenty kiedy spotykałem ją na trasie dawały
mi jak zwykle mocnego „kopa” i bez wątpienia dzięki temu wsparciu udało mi się
przetrwać ten jak i wiele innych trudnych biegów. Nie małym również wsparciem
był mój towarzysz biegu Michał, który dzielnie mi towarzyszył aż do Mostu
Gdańskiego.
Tam widziałem, że go spowalniam, dlatego też zachęciłem go do
zaatakowania i powalczenia o wynik co zresztą mu się udało.
Ja kontynuowałem swój bieg i
walkę ze słabościami aż do samej mety. Jak zwykle napierałem do samego końca i
bez wątpienia dałem z siebie wszystko co w tym dniu miałem do zaoferowania. Na metę
wpadłem z czasem 4:19:57 co jest od teraz moim rekordem życiowym. Stary poprawiłem
o blisko 3 minuty. Czas który uzyskałem wstrzelił się dokładnie w moje przed
biegowe oczekiwania, które wydawały się na wyrost.
W tym roku to ostatni maraton. Następny
w kwietniu, również w Warszawie "Warsaw Orlen Maraton". Mam nadzieję, że okres
zimowy przepracuję solidnie i pozwoli mi to na złamanie magicznych 4 godzin. Próby
podejmowałem już kilkukrotnie i zawsze źle się kończyły. Może na wiosnę będzie
ten czas kiedy moje marzenia biegowe się spełnią. Opracowałem już 12 tygodniowy
plan treningowy, który mam nadzieję pozwoli na uzyskanie upragnionego wyniku.
Plan
treningowy na Warsaw Orlen Maraton.
Tydzień 1
1) 15' rozbiegania, krótkie rozciąganie, 15x15'' mocno!!/1' spokojnego biegu,
10' rozbiegania
2) 50' spokojnego rozbiegania
3) 15' rozbiegania, podbiegi 15x100 m żwawo/ 100 m spokojny zbieg, 10'
rozbiegania
4) 60' biegu, ostatnie 20' wyraźnie (20-30''/km szybciej)
Tydzień 2
1) 15' rozbiegania, krótkie rozciąganie, 20x15'' mocno!!/1' spokojnego biegu,
10' rozbiegania
2) 70' spokojnego rozbiegania
3) 60' biegu w urozmaiconym, pagórkowatym terenie
4) 15' spokojnego biegu, rozciąganie, 12x1' mocno/1' spokojnie, 10' spokojnego
biegu
Tydzień 3
1) 20' spokojnie, rozciąganie, przebieżki 10x100/100 trucht, 20' spokojnie
2) 70' biegu, ostatnie 20' wyraźnie (20-30''/km szybciej)
3) 15' rozbiegania, podbiegi 10x200 m żwawo/ p. 200 m spokojny zbieg, 10'
rozbiegania
4) 50' spokojnego rozbiegania
Tydzień 4
1) 15' rozbiegania, krótkie rozciąganie, 24x15'' mocno!!/1' spokojnego biegu,
10' rozbiegania
2) 70' spokojnego rozbiegania
3) 60' biegu w urozmaiconym, pagórkowatym terenie
4) 15' spokojnego biegu, rozciąganie, 15x1' mocno/1' spokojnie, 10' spokojnego
biegu
Tydzień 5
1) 15' rozbiegania, krótkie rozciąganie, 15x15'' mocno!!/1' spokojnego biegu,
10' rozbiegania
2) 70' spokojnego rozbiegania
3) 15' rozbiegania, podbiegi 15x100 m żwawo/ 100 m spokojny zbieg, 10'
rozbiegania
4) 60' biegu, ostatnie 20' wyraźnie (20-30''/km szybciej)
Tydzień 6
1) 15' rozbiegania, krótkie rozciąganie, 20x15'' mocno!!/1' spokojnego biegu,
10' rozbiegania
2) 90' spokojnego rozbiegania
3) 60' biegu w urozmaiconym, pagórkowatym terenie
4) 15' spokojnego biegu, rozciąganie, 8x2' mocno/2' spokojnie, 10' spokojnego
biegu
Tydzień 7
1) 20' spokojnie, rozciąganie, przebieżki 10x100/100 trucht, 20' spokojnie
2) 70' biegu, ostatnie 20' wyraźnie (20-30''/km szybciej)
3) 15' rozbiegania, podbiegi 10x200 m żwawo/ 200 m spokojny zbieg, 10'
rozbiegania
4) 70' spokojnego rozbiegania
Tydzień 8
1) 15' rozbiegania, krótkie rozciąganie, 24x15'' mocno!!/1' spokojnego biegu,
10' rozbiegania
2) 90' spokojnego rozbiegania
3) 60' biegu w urozmaiconym, pagórkowatym terenie
4) 15' spokojnego biegu, rozciąganie, 10x2' mocno/2' spokojnie, 10' spokojnego
biegu
Tydzień 9
1) 15' rozbiegania, krótkie rozciąganie, 12x30''/2' spokojnego biegu,
10' rozbiegania
2) 90' spokojnego rozbiegania
3) 15' rozbiegania, podbiegi 15x100 m żwawo/ 100 m spokojny zbieg, 10'
rozbiegania
4) 60' biegu, ostatnie 20' wyraźnie (20-30''/km szybciej)
Tydzień 10
1) 15' rozbiegania, krótkie rozciąganie, 15x1'/1' spokojnego biegu,
10' rozbiegania
2) 110' spokojnego rozbiegania
3) 60' biegu w urozmaiconym, pagórkowatym terenie
4) 15' spokojnego biegu, rozciąganie, 6x4' mocno/1' spokojnie, 10' spokojnego biegu
Tydzień 11
1) 20' spokojnie, rozciąganie, przebieżki 10x100/100 trucht, 20' spokojnie
2) 70' biegu, ostatnie 20' wyraźnie (20-30''/km szybciej)
3) 15' rozbiegania, podbiegi 10x200 m żwawo/ 200 m spokojny zbieg, 10'
rozbiegania
4) 90' spokojnego rozbiegania
Tydzień 12
1) 15' rozbiegania, krótkie rozciąganie, 30x30''/30'' spokojnego
biegu, 10' rozbiegania
2) 110' spokojnego rozbiegania
3) 60' biegu w urozmaiconym, pagórkowatym terenie
4) 15' spokojnego biegu, rozciąganie, 4x8' mocno/2' spokojnie, 10' spokojnego
biegu
Zachęcam
do merytorycznych uwag do powyższego planu.