niedziela, 17 stycznia 2016

Wesołe Biegi Górskie cz. II

16 stycznia 2016.

Drugi bieg w tym roku z cyklu Wesołe Biegi Górskie na wydmie w Starej Miłosnej. Tydzień temu pobiegłem bardzo dobrze co dawało nadzieję na kolejne dobre wyniki. Cały tydzień od poprzedniego startu przepracowałem dość solidnie co dało mi ostro w kość. Dlatego do biegu podszedłem na dużym luzie traktując start jako kolejny solidny trening. Dodatkowo doczekaliśmy się naprawdę wspaniałej zimy co wpłynęło na urok zawodów ale nie koniecznie na dobre wyniki.
Wystartowałem spokojnie z tyłu stawki i z upływem czasu przesuwałem się delikatnie do przodu. Ze względu na dużą ilość śniegu wyprzedzanie miejscami było w zasadzie niemożliwe. Dlatego biegnąc bezpośrednio za jakimś zawodnikiem należało cierpliwie czekać aż nadarzy się okazja do wyprzedzenia. Tak naprawdę jedyną do tego możliwość dawały podbiegi i tam trzeba było się mocno spiąć i docisnąć.


Tak też biegnąc na powiedzmy 90% podziwiałem przepiękną zimową aurę i wyprzedzałem kolejne osoby przesuwając się delikatnie do przodu.


Mniej więcej w połowie czwartej pętli mocno się przerzedziło przede mną i dopiero w oddali dostrzegłem jedną biegaczkę z którą postanowiłem trochę porywalizować. Zmniejszałem delikatnie dzielącą nas przestrzeń na podbiegach, ale na zbiegach znowu mi odchodziła. Jednakże nie poddawałem się i mocno napierałem do przodu. Dobiegłem do niej w połowie piątej pętli ale o wyprzedzeniu nie było mowy. Dopiero na ostatnim podbiegu oddychając już rękawami, po zaciętej walce delikatnie ją wyprzedziłem i do mety już nie oddałem prowadzenia w tej małej rywalizacji.


Ostatecznie na metę wpadłem z wynikiem 1:02:20, czyli gorzej od zeszłotygodniowego startu o dwie minuty. Mimo wszystko jestem zadowolony z tych zawodów i mam przekonanie, że gdyby nie zmęczenie ciągłym treningiem to wynik byłby sporo lepszy.
Po przekroczeniu mety krótko porozmawialiśmy sobie z biegaczką z którą rywalizowałem na ostatnich dwóch pętlach. Okazało się, że ona również potraktowała tą rywalizację dość poważnie i starała się abym jej nie wyprzedził. Obiecaliśmy sobie wspólną walkę na kolejnych edycjach tego biegu.

Trzeci bieg z tego cyklu za niecały miesiąc, kiedy będę już w głównej fazie treningu przygotowawczego do Orlen Maraton i pewnie ciężko będzie poprawić wynik ale czas pokaże.

niedziela, 10 stycznia 2016

Wesołe Biegi Górskie cz. I

9 stycznia 2016.

Pierwszy bieg z pięciu w kolejnej edycji Wesołych Biegów Górskich. W zeszłym roku bardzo mi się podobało, dlatego też od razu wykupiłem udział w całej edycji.


Pogoda wręcz idealna. Lekko powyżej 0 stopni, na ziemi miejscami sporo śniegu, więc atmosfera niemal zimowa. Odcinkami lekko ślisko ale bez dramatu.
Start w biegu potraktowałem jako zwykły trening. W bieżącym tygodniu zrobiłem w sumie 80 km zarówno biegając zwykłe rozbiegania jak również biegi tempowe. Dlatego też jestem ogólnie zmęczony ale cały czas spragniony biegania. Tym bardziej jeśli nadarza się możliwość biegania po wydmach w urokliwym lesie. Tak czy inaczej nie liczyłem na wyjątkowy wynik ale również nie miałem zamiaru odpuszczać.
Pięć pętli dających w sumie lekko ponad 10 km i na każdej z nich 3 konkretne podbiegi. Pierwszy od razu po starcie i od razu poczułem, że trochę za mocno zacząłem. Później ostro na dół i kawałek w miarę po płaskim gdzie można trochę uspokoić oddech. Jednakże zaraz po drugim zakręcie drugi podbieg. Tu już pobiegłem trochę rozsądniej i nie odczułem specjalnego zmęczenia. Po wbiegnięciu na górę ostry zakręt i bieg po przyjemnym pagórkowatym terenie, trochę w dół i oczywiście trochę pod górę. Po tej sielance ostatni podbieg według mnie najbardziej wymagający. Jest to swojego rodzaju agrafka, gdzie biegniemy dość długo pod górę po grząskim piachu i po nawrocie ostro na dół. Dalej to już leciutko i koniec pierwszej pętli.


Oczywiście należało pobiec takich pięć i ja każdą z nich pokonałem w bardzo podobny sposób. Pod górę tak aby przeżyć, po w miarę płaskim mocno a z góry na maksa. Każdą z pętli pobiegłem w podobnym czasie i ostatecznie dotarłem na metę z czasem 1:00:21. Nie udało się złamać jednej godziny, ale to i tak poprawa wyniku w stosunku do zeszłorocznej edycji o 3 minuty. W zeszłym roku z biegu na bieg robiłem delikatne postępy, tak więc mam nadzieję, że i tym razem tak będzie. Jak nie za tydzień to może w następnym biegu oczekuję, że czas będzie poniżej jednej godziny.