piątek, 26 października 2012

30.HASCO-LEK Wrocław Maraton

16 września 2012

Mój drugi maraton z cyklu Korony Maratonów Polskich. Przygotowany byłem bardzo dobrze. Przed dwoma tygodniami czułem się trochę zmęczony bieganiem, ale odpuściłem i w dniu biegu wszystko wyglądało dobrze. Pogoda również nie najgorsza, więc była szansa na całkiem miłe i dość szybkie bieganie. Konsekwentnie planowałem się trzymać założonych stref tętna. Pierwsze 25 km 150-165, następne 10 km 150-175 i końcówka na maksa. Ostatecznie średnia z trasy wyszła mi 170. Przy takich założeniach planowałem pierwszy raz zejść poniżej magicznych dla mnie 5 godzin.
Jak już wspomniałem, pilnowałem stref tętna, więc nie bardzo mogłem pofolgować wyobraźni i biegłem wolniej niż miałem na to ochotę. Zastanawiałem się, czy bieganie na tętno to najlepszy pomysł.


Trasa nie specjalnie mi się podobała, dlatego też bieg był dość monotonny. Na półmetku czas 2:33 nie napawał optymistycznie w kontekście zejścia poniżej 5 godzin.
Po 25 km mogłem w końcu trochę przyśpieszyć. Zacząłem powoli odrabiać stratę jaką miałem na półmetku. Biegło mi się cały czas dobrze, ale zaczynałem lekko słabnąć. Myślę, że jednak pilnowanie tętna nie było złym pomysłem.


Po 35 km bieg na maksa. Były momenty, że biegłem tempem szybszym niż zwykle na 10 kilometrowym dystansie. Jednakże warto było trochę przyoszczędzić siły. Z oficjalnych wyników wiem, że na tym odcinku wyprzedziłem kilkaset osób.


Na ok. 40 km realizacja celu cały czas pod znakiem zapytania. Próbuję wykrzesać z siebie resztki sił ale idzie coraz oporniej. Jednakże na metę wpadam z czasem netto 4:58:22. Udało się.


Byłem naprawdę z siebie zadowolony. Rekord poprawiony o 16 minut.