poniedziałek, 27 sierpnia 2012

II Półmaraton Powiatu Warszawskiego Zachodniego im. Janusza Kusocińskiego

26 sierpnia 2012

To już druga edycja. Podobnie jak rok temu organizacja bardzo dobra. Trasa prawie identyczna, z tą różnicą, że w tym roku uzyskała atest PZLA i prawdopodobnie przez to, w niektórych punktach była lekko wydłużona. Kolejna różnica w stosunku do roku ubiegłego to pogoda. Tym razem było idealnie. Przez cała trasę padał lekki deszcz a temperatura była optymalna. Ktoś kto biegł na wynik mógł śmiało myśleć o życiówce. Ja jednak konsekwentnie biegłem na tętno. 15 min. 125-170, 90 min. 150-175 i końcówka 150-190. Taki poziom tętna pozwolił mi przybiec na metę zupełnie nie zmęczonym. Pomimo, że przez cały dystans prowadziłem rozmowę z dziewczyną z Sochaczewa.


Mało tego, ostatnie dwa kilometry moje tętno było na poziomie lekko powyżej 150. Mogłem oczywiście przyśpieszyć i dobiec na metę o minutę czy dwie szybciej, ale nie miło to dla mnie zupełnie znaczenia. Ważne, że udało się wykonać plan.


Mam nadzieję, że przy podobnych założeniach uda mi się pobiec we Wrocławiu poniżej 5 godzin, co do tej pory mi się nie udało. Przed Maratonem jeszcze jeden sprawdzian, Puchar Maratonu na 25 km. Będę biegł na podobnych parametrach tętna. Oczywiście, takie bieganie nie pozwala mi na uzyskanie w Półmaratonie dobrego wyniku. Tym razem dobiegłem z czasem 02:16:50. To wynik bardzo kiepski, ale cały ten ostatni cykl biegów poświęcam przygotowaniu się do Maratonów we Wrocławiu i Poznaniu. Zawsze do tej pory, biegnąc na bardzo wysokim tętnie, doprowadzałem do tego, że pod koniec (30-35 km) zupełnie opadałem z sił i cały dobry wynik nagromadzony na wcześniejszych kilometrach był zatracany. Mam nadzieję, że w najbliższych biegach będzie inaczej.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

I Charytatywny Półmaraton Podlaski

18 sierpnia 2012

Podczas ostatniego Pucharu Maratonu, został zareklamowany bieg na Podlasiu na dystansie półmaratonu. Zainteresowałem się nim, ponieważ akurat miałem wolny termin biegowy, ale przede wszystkim to moje rodzinne strony. Bieg miał miejsce w Nowej Woli w gminie Michałowo. Celem było zebranie środków na Hospicjum. Trasa przebiegała w 75% po drogach szutrowych w szczerym polu. Do tego, słońce paliło niemiłosiernie. Wielokrotnie miałem momenty kiedy obawiałem się, że dostane udaru albo po prostu stracę przytomność. Jednakże, w kilku miejscach poza normalnymi punktami, stali wolontariusze z wodą którą można było oczywiście zaspokoić pragnienie, jak również polać głowę, dzięki czemu bieg był dalej możliwy.
Ja tym razem nastawiłem się na wynik a nie na kontrolę tętna. Okazało się jednak, że nie wiele mi to dało. Przybiegłem w końcówce stawki z czasem 2:18:47. To mój najgorszy wynik. Jednakże (jak zwykle) jestem zadowolony. To kolejny bieg, który pomimo wielu chwil zwątpienia udało mi się ukończyć. Jednakże to była moja ważna nauczka. Następny bieg zamierzam pobiec konsekwentnie na tętno.
Cała impreza poza samym biegiem była bardzo sympatyczna. Przyśpiewywał jakiś regionalny zespół z rosyjsko brzmiącym repertuarem. Na poczęstunek były regionalne kartacze i wiele innych ciekawych rzeczy. Dodam jeszcze, że biegowi dodawała dodatkowego smaku sama trasa. Wzdłuż jej przebiegu pasły się byki które nie były uwiązane. Jedynie od drogi odgradzał je elektryczny pastuch. Jednakże, co taki drucik może zdziałać aby powstrzymać rozjuszonego byka. Tym bardziej, że jak przebiegali Spartanie w czerwonych pelerynach to zwierzaki stawały się mocno pobudzone.

Puchar Maratonu Warszawskiego

4 sierpnia 2012

Kolejna edycja Pucharu Maratonu Warszawskiego. Tym razem 20 km. Ja, tak jak i w ostatnich kilku biegach, pobiegłem na tętno a nie na konkretny wynik. Oczywiście, zgodnie z założeniem wynik był bardzo kiepski. Do mety dobiegłem z czasem 2:10:06. Jednakże, z całego przebiegu jestem zadowolony. W dalszym ciągu przyświeca mi cel: Maraton Wrocławski we wrześniu i Maraton Poznański w październiku.

czwartek, 2 sierpnia 2012

XXII Bieg Powstania Warszawskiego


28 lipca 2012

Dopiero od kilkunastu dni biegam po prawie dwumiesięcznej przerwie związanej z dolegliwościami kolana. Po Maratonie Krakowskim postanowiłem wyleczyć sprawy ortopedyczne do końca i na nowo wziąć się do biegania tak, aby jak najlepiej przygotować się do wrześniowego Maratonu Wrocławskiego. Co prawda jeszcze nie wszystko jest ok., ale tak naprawdę już dłużej nie mogę wysiedzieć na tyłku.
To mój pierwszy oficjalny bieg po przerwie, drugi w cyklu Biegu Powstania Warszawskiego. Zarówno przed rokiem jak i teraz impreza wspaniała. Sam fakt biegu wieczornego (start o godzinie 21)


już robi fajną atmosferę. Do tego trasa przebiega ulicami Starówki i wzdłuż Wisły. W biegu wzięło udział 5000 osób, z czego część tylko na 5 km.
Bieg jak zawsze składał się z dwóch pętli po 5 km. Każda kończyła się kilkusetmetrowym podbiegiem po ulicy Sanguszki. Teoretycznie nic strasznego, ale szczególnie za drugim razem daje trochę w kość. Biegu nie ułatwiała też temperatura. Po ukończeniu biegu termometr wskazywał 30 stopni, a wilgotność zapewne również była nie mała.


Ja w tym biegu nie nastawiałem się na wynik. Założyłem sobie, że wszystkie oficjalne biegi do Maratonu Wrocławskiego będę biegał jak dla mnie na dość niskim tętnie, nie przekraczając 175. Wbrew pozorom, nie jest to dla mnie prosta sprawa. Rok temu w tym samym biegu na tej samej trasie średnie tętno wyszło mi 183, a max 195. Dlatego też, podczas biegu mimo dużej rezerwy wydolnościowej biegłem dość spokojnie. Dopiero ostatnie 2 km przyśpieszyłem na maxa. To w ostateczności dało mi wynik 01:04:20.


To najgorszy mój wynik od czasu kiedy w ogóle zacząłem biegać. Jednakże daje mi podstawy przypuszczać, że jeśli konsekwentnie będę pilnował tętna, uda mi się uzyskać dobry wynik we Wrocławiu. Jednak zanim do tego dojdzie, planuję jeszcze pobiec na tych samych parametrach trzy oficjalne biegi (20, 21.097, 25 km). Wyniki jakie uzyskam z pewnością nie będą oszałamiające, ale chcę konsekwentnie skupić się tylko na wyniku końcowym we Wrocławiu, no i oczywiście miesiąc później w Poznaniu.