28 lipca 2012
Dopiero od kilkunastu dni biegam
po prawie dwumiesięcznej przerwie związanej z dolegliwościami kolana. Po
Maratonie Krakowskim postanowiłem wyleczyć sprawy ortopedyczne do końca i na
nowo wziąć się do biegania tak, aby jak najlepiej przygotować się do wrześniowego
Maratonu Wrocławskiego. Co prawda jeszcze nie wszystko jest ok., ale tak naprawdę
już dłużej nie mogę wysiedzieć na tyłku.
To mój pierwszy oficjalny bieg po
przerwie, drugi w cyklu Biegu Powstania Warszawskiego. Zarówno przed rokiem jak
i teraz impreza wspaniała. Sam fakt biegu wieczornego (start o godzinie 21)
już robi
fajną atmosferę. Do tego trasa przebiega ulicami Starówki i wzdłuż Wisły. W biegu wzięło udział 5000 osób, z czego część tylko na 5 km.
Bieg jak zawsze składał się z
dwóch pętli po 5 km. Każda kończyła się kilkusetmetrowym podbiegiem po ulicy
Sanguszki. Teoretycznie nic strasznego, ale szczególnie za drugim razem daje
trochę w kość. Biegu nie ułatwiała też temperatura. Po ukończeniu biegu
termometr wskazywał 30 stopni, a wilgotność zapewne również była nie mała.
Ja w tym biegu nie nastawiałem
się na wynik. Założyłem sobie, że wszystkie oficjalne biegi do Maratonu
Wrocławskiego będę biegał jak dla mnie na dość niskim tętnie, nie przekraczając
175. Wbrew pozorom, nie jest to dla mnie prosta sprawa. Rok temu w tym samym
biegu na tej samej trasie średnie tętno wyszło mi 183, a max 195. Dlatego też,
podczas biegu mimo dużej rezerwy wydolnościowej biegłem dość spokojnie. Dopiero
ostatnie 2 km przyśpieszyłem na maxa. To w ostateczności dało mi wynik
01:04:20.
To najgorszy mój wynik od czasu kiedy w ogóle zacząłem biegać. Jednakże
daje mi podstawy przypuszczać, że jeśli konsekwentnie będę pilnował tętna, uda
mi się uzyskać dobry wynik we Wrocławiu. Jednak zanim do tego dojdzie, planuję
jeszcze pobiec na tych samych parametrach trzy oficjalne biegi (20, 21.097, 25
km). Wyniki jakie uzyskam z pewnością nie będą oszałamiające, ale chcę
konsekwentnie skupić się tylko na wyniku końcowym we Wrocławiu, no i oczywiście
miesiąc później w Poznaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz