Podczas ostatniego Pucharu
Maratonu, został zareklamowany bieg na Podlasiu na dystansie półmaratonu.
Zainteresowałem się nim, ponieważ akurat miałem wolny termin biegowy, ale przede
wszystkim to moje rodzinne strony. Bieg miał miejsce w Nowej Woli w gminie
Michałowo. Celem było zebranie środków na Hospicjum. Trasa przebiegała w 75% po
drogach szutrowych w szczerym polu. Do tego, słońce paliło niemiłosiernie. Wielokrotnie
miałem momenty kiedy obawiałem się, że dostane udaru albo po prostu stracę
przytomność. Jednakże, w kilku miejscach poza normalnymi punktami, stali
wolontariusze z wodą którą można było oczywiście zaspokoić pragnienie, jak
również polać głowę, dzięki czemu bieg był dalej możliwy.
Ja tym razem nastawiłem się na
wynik a nie na kontrolę tętna. Okazało się jednak, że nie wiele mi to dało. Przybiegłem
w końcówce stawki z czasem 2:18:47. To mój najgorszy wynik. Jednakże (jak
zwykle) jestem zadowolony. To kolejny bieg, który pomimo wielu chwil zwątpienia
udało mi się ukończyć. Jednakże to była moja ważna nauczka. Następny bieg
zamierzam pobiec konsekwentnie na tętno.
Cała impreza poza samym biegiem
była bardzo sympatyczna. Przyśpiewywał jakiś regionalny zespół z rosyjsko
brzmiącym repertuarem. Na poczęstunek były regionalne kartacze i wiele innych
ciekawych rzeczy. Dodam jeszcze, że biegowi dodawała dodatkowego smaku sama
trasa. Wzdłuż jej przebiegu pasły się byki
które nie były uwiązane. Jedynie od drogi odgradzał je elektryczny pastuch. Jednakże,
co taki drucik może zdziałać aby powstrzymać rozjuszonego byka. Tym bardziej,
że jak przebiegali Spartanie w czerwonych pelerynach to zwierzaki stawały się
mocno pobudzone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz