Pierwszy bieg z pięciu w kolejnej
edycji Wesołych Biegów Górskich. W zeszłym roku bardzo mi się podobało, dlatego
też od razu wykupiłem udział w całej edycji.
Pogoda wręcz idealna. Lekko powyżej
0 stopni, na ziemi miejscami sporo śniegu, więc atmosfera niemal zimowa. Odcinkami
lekko ślisko ale bez dramatu.
Start w biegu potraktowałem jako
zwykły trening. W bieżącym tygodniu zrobiłem w sumie 80 km zarówno biegając
zwykłe rozbiegania jak również biegi tempowe. Dlatego też jestem ogólnie
zmęczony ale cały czas spragniony biegania. Tym bardziej jeśli nadarza się
możliwość biegania po wydmach w urokliwym lesie. Tak czy inaczej nie liczyłem
na wyjątkowy wynik ale również nie miałem zamiaru odpuszczać.
Pięć pętli dających w sumie lekko
ponad 10 km i na każdej z nich 3 konkretne podbiegi. Pierwszy od razu po starcie
i od razu poczułem, że trochę za mocno zacząłem. Później ostro na dół i kawałek
w miarę po płaskim gdzie można trochę uspokoić oddech. Jednakże zaraz po drugim
zakręcie drugi podbieg. Tu już pobiegłem trochę rozsądniej i nie odczułem
specjalnego zmęczenia. Po wbiegnięciu na górę ostry zakręt i bieg po przyjemnym
pagórkowatym terenie, trochę w dół i oczywiście trochę pod górę. Po tej
sielance ostatni podbieg według mnie najbardziej wymagający. Jest to swojego
rodzaju agrafka, gdzie biegniemy dość długo pod górę po grząskim piachu i po
nawrocie ostro na dół. Dalej to już leciutko i koniec pierwszej pętli.
Oczywiście należało pobiec takich
pięć i ja każdą z nich pokonałem w bardzo podobny sposób. Pod górę tak aby
przeżyć, po w miarę płaskim mocno a z góry na maksa. Każdą z pętli pobiegłem w
podobnym czasie i ostatecznie dotarłem na metę z czasem 1:00:21. Nie udało się
złamać jednej godziny, ale to i tak poprawa wyniku w stosunku do zeszłorocznej
edycji o 3 minuty. W zeszłym roku z biegu na bieg robiłem delikatne postępy,
tak więc mam nadzieję, że i tym razem tak będzie. Jak nie za tydzień to może w
następnym biegu oczekuję, że czas będzie poniżej jednej godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz