W ostatnim starcie zniszczyłem totalnie swoje buty do biegów trailowych
Saucony Peregrine 3.0 z których byłem bardzo zadowolony. Myślałem, że szukanie
nowych butów do biegów górskich zajmie mi więcej czasu, tym bardziej, że w tym
roku nie planuję żadnych startów. Stało się jednak inaczej.
Rozpocząłem poszukiwania tak tylko aby rozeznać rynek i zorientować się co
aktualnie można w miarę sensownie kupić. Oglądałem Brooks Cascadia 10, jakieś Nike,
Salomon i Inov-8. Wszystkie miały swoje wady i zalety ale coraz bardziej byłem
przekonany do Brooks Cascadia 10.
Trochę pobiegałem w nich po bieżni i wydawały się jak sam model wskazuje
strzałem w dziesiątkę. Postanowiłem jednak zweryfikować swoją opinię w innych
sklepach i tak zrobiłem. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu i zadowoleniu okazało
się, że jest nowy model Saucony Peregrine 5.0.
Poprawili parę rzeczy w cholewce, wstawiając choćby w czubie buta
wzmocnione ogumowanie które zabezpiecza palce przed uderzeniami w
przeszkody i zwiększa trwałość butów. Siateczka wzmocniona jest
„nadrukowanymi” paskami FLEXFILM, co pozwala na dobre opięcie cholewki na
stopie bez zwiększania wagi buta. To wszystko mam nadzieję spowoduje, że tym
razem buty wytrzymają dłużej.
Przednia i środkowa część podeszwy wewnętrznej wzmocniona jest sztywnymi
płytkami EBO (External Bedrock Outsole), zabezpieczającymi stopy przed
uciążliwościami biegania po twardych, wystających elementach podłoża. Amortyzację
zapewnia piankowa technologia POWERGRID.
Głęboka podeszwa zewnętrzna z wielokierunkowo nachylonymi wystającymi
wypustkami, powinna zapewnić dobrą trakcję nawet na najbardziej wymagającym,
naturalnym podłożu. Nie jest jednakże na tyle agresywna aby powodowała niewygodę podczas biegu po betonie, który jest często nieodzownym elementem biegów górskich. Szczególnie narażone na wytarcie części podeszwy
zewnętrznej wykonane są z wyjątkowo odpornej i trwałej gumy węglowej XT900.
Od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy, ale nie przesądzając
przymierzyłem kilka innych ciekawych propozycji. Kombinując na różne sposoby
wylądowały na moich nogach i już wiedziałem co to oznacza. Chwilę w nich
pobiegałem i moja pewność wzrastała, ale cały czas starałem się być obiektywny.
Mierzyłem, porównywałem, oglądałem i co – znowu Saucony wylądowały na moich
nogach.
Już wiedziałem jak to się zakończy, ale postanowiłem wykonać pewien manewr.
Stawiając wszystko na jedną kartę powiedziałem sprzedawcy, że wezmę je jak dostanę
10% zniżki, a w przeciwnym razie rezygnuję. Po konsultacjach z kierownikiem udało się
rabat załatwić i nic innego mi nie pozostało jak tylko sfinalizować transakcję.
Końcowy wniosek nasuwa się jeden. Pewnych rzeczy nie da się zmienić.
Kupując wcześniejszy model miałem wrażenie, że był szyty na moje nogi i tym
razem dokładnie to samo. Każdy może mieć swoje upodobania, ale tak jak do
biegania miejskiego tylko Nike free tak w góry Saucony Peregrine J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz