piątek, 30 stycznia 2015

XII Zimowe Biegi Górskie Falenica r.3

24 stycznia 2015.

Kolejna, trzecia już edycja biegu. W poprzednich dwóch wypadłem dość dobrze obserwując delikatny progres i poprawę formy. Nie ukrywam, że w tym biegu nastawiłem się aby dać z siebie wszystko i kontynuować progres. Wiadomo, że łatwo powiedzieć a z realizacją bywa różnie.
Tak czy inaczej na starcie stawiłem się w pełni skoncentrowany i gotowy do walki. Oczywiście nie mogło obyć się bez drobnego zamieszania. W poprzednich edycjach w zależności od koloru numeru startowego biegacze ruszali w kilkuminutowych odstępach aby na trasie zachować choć odrobinę komfortu biegowego. Razem z kolegą mieliśmy kolor przewidziany do startu w ostatniej kolejności. Dlatego też, staliśmy na uboczu aby nie przeszkadzać startującym biegaczom. No i ruszyli. Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu, okazało się, że wszyscy wystartowali razem. Prawdopodobnie ze względu na ferie zimowe było mniej startujących i nie było potrzeby dokonywać podziału. Tak więc zanim się zorientowaliśmy wszyscy byli już daleko z przodu.
To mnie oczywiście w żadnym stopniu nie zdeprymowało, bo i tak biegam dla własnej przyjemności i czasu netto. Jedyna niedogodność to fakt konieczności przeciskania się do przodu poprzez wolniejszych zawodników.


Ale to wszystko nie ważne. Wystartowaliśmy i od razu pobiegłem dość mocno, nie specjalnie zważając na oszczędzanie sił na dalszą część trasy.


Ponadto, jak to zwykle na podbiegach trochę się oszczędzam ale nie tym razem. Od razu starałem się nie tracić zbytnio czasu w tym elemencie biegu i oczywiście pędziłem ile sił na zbiegach. Dodatkowo od pewnego momentu „czułem oddech na plecach” jednej z zawodniczek (słuchawki na uszach) która bardzo mocno napierała do przodu.



Czasami udawało jej się lekko mnie wyprzedzić, po czym ponownie ja wychodziłem na prowadzenie w tej mini walce dwójkowej. Po pewnym czasie na czele byłem cały czas ja i tak w duecie parliśmy do przodu wyprzedzając kolejnych biegaczy. Nie ukrywam, że były chwile kiedy ledwo udawało mi się utrzymywać jej tempo przez co byłem zmuszany do ciągłego biegu na maksymalnych obrotach. Tak wspólnie rywalizując dotarliśmy do ostatniej prostej gdzie bardzo mocno finiszowałem odskakując na kilkanaście metrów i na metę wpadłem z czasem 55:12. To prawie o 3 minuty poprawiony czas w stosunku do poprzedniej edycji kiedy to byłem tak bardzo zadowolony z wyniku. Tak więc nie muszę mówić jak ten wynik mnie ucieszył. Jestem pełen nadziei, że w kolejnych edycjach uda mi się jeszcze poprawić czas który aktualnie wydaje się mocno wyśrubowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz