niedziela, 18 stycznia 2015

Wesołe Biegi Górskie cz. I

17 stycznia 2015.

Kolejna impreza z gatunku biegów górskich zlokalizowana pod Warszawą, tym razem Wesoła. Cykl biegów bardzo fajnie nazwany przez organizatorów – Wesołe Biegi Górskie. Można było odczuć atmosferę niemal jak rodzinną.


Trasa poprowadzona rewelacyjnie po wydmie o dużym zróżnicowaniu terenu – 225 metrów przewyższenia, dystans 10 km z lekkim naddatkiem (5 pętli po ok. 2 km).
Potraktowałem ten bieg tak jak i poprzednie, przede wszystkim jako dobry trening przed czekającymi mnie imprezami: czerwiec – Bieg Rzeźnika, lipiec – Maraton Gór Stołowych, sierpień – Maraton Karkonoski. Plan jest taki, aby podbiegać mocno w miarę możliwości i zbiegać na maksymalnych obrotach.
Tak więc stanęliśmy na starcie. Od razu mocny podbieg i pierwsza weryfikacja sił.


Zacząłem spokojnie ale zgodnie z planem bez zbytniego folgowania. Zaraz za wierzchołkiem podbiegu, najpierw lekko i po chwili mocno w dół. Pobiegłem ile sił w nogach ale tak aby nie stracić równowagi co mogłoby zakończyć się nieprzyjemnym kontaktem z glebą. Dalej zróżnicowany terem i dużo piachu, aż w końcu kolejny bardzo mocny podbieg, cięższy od tego na początku. U skraju wzniesienia ostro po grząskim piachu w lewo i prawie od razu z górki na pazurki.
Nie mogłem oczywiście zapomnieć i musiałem oddać co cesarskie cesarzowi a co w sercu to dla Legii.

(L) zawsze i wszędzie

Dalej jeszcze kilka podbiegów i zbiegów, aż w końcu ostatnia prosta lekko w dół do zakrętu i kolejna pętla – i tak 5 razy. Rozpoczynając piątą pętlę pomimo wielkiego zmęczenia dobry humor i przyjemność z biegania mnie nie opuszczały.



Nie licząc drobnych różnic kolejne pętle wyglądały bardzo podobnie, aż do ostatniej prostej gdzie finiszowałem maksymalnie na ile było to w tym momencie możliwe. Na metę wpadłem z czasem 1:04:45. Trudno odnieść i się do tego czasu ponieważ pierwszy raz biegłem tą trasą. Kolejne edycje pozwolą zweryfikować czy czas był dobry. Mnie się wydaje, że tak i bieg zaliczam do bardzo udanych. Tym bardziej, że zrealizowałem założone cele treningowe. Wiem tylko, że muszę mocno popracować jeszcze nad podbiegami bo tam wiele tracę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz