poniedziałek, 29 lutego 2016

36 Półmaraton Wiązowski

28 lutego 2016.

Udział w biegu cały czas traktowałem jako kontrola formy w przygotowaniach do Orlen Maraton. Cel postawiłem sobie ambitnie, a mianowicie uzyskanie czasu poniżej 1:50. Do tej pory tylko raz pobiegłem poniżej 2 godzin. Miało to miejsce w zeszłym roku na Półmaratonie Warszawskim gdzie uzyskałem czas 1:55:54. Wszystkie wcześniejsze próby kończyły się totalną klęską. Zaczynałem zbyt mocno i nie wytrzymywałem założonego tępa.
Wszystko to powodowało, że do startu w Wiązownej podchodziłem mocno zestresowany. Bałem się, że znowu nie wytrzymam tempa co skończy się tragicznie.
Pomimo niezbyt optymistycznych prognoz, pogoda była wyśmienita do biegania i uzyskiwania dobrych wyników.
Taktyka na bieg była prosta. Zacząć spokojnie z lekką rezerwą i z upływem czasu i dystansu zwiększać tempo. Tylko jak tu przyśpieszać jeśli we wcześniejszych startach zwykle słabłem i zwalniałem. Jednakże założony plan należało wdrożyć w życie i próbować osiągnąć założony cel.
Zacząłem spokojnie i powoli się rozkręcałem. Pierwsze 5 km biegłem średnim tempem 5:13 co wydawało się zupełnie nie realne. Jednakże w ogóle nie odczuwałem zmęczenia i cały czas zwiększałem tempo. Na 6 kilometrze gdzie był pierwszy punkt z pomiarem czasu byłem na 796 pozycji.
Drugi pięciokilometrowy odcinek pobiegłem średnim tempem 5:03 gdzie chwilami schodziłem nawet poniżej 5:00. Nie ukrywam, że lekko mnie to przerażało. Takie tempo było wcześniej wręcz niewyobrażalne. Pomimo tego cały czas czułem się świeżo i nie odczuwałem żadnych dolegliwości ani wydolnościowych ani mięśniowych. Na półmetek dotarłem na 761 pozycji z czasem 54:38. Zarówno tempo było coraz szybsze jak i moja pozycja w stawce systematycznie przesuwała się do przodu.

(L) zawsze i wszędzie

Na tym etapie biegu miałem już pewność, że założony cel zostanie osiągnięty. Zdobyłem odrobinę nadwyżki czasowej i nawet gdybym lekko osłab to byłoby z czego tracić. Jednakże zamiast słabnąć cały czas przyśpieszałem. Trzecią piątkę przebiegłem w tempie 4:58 i na 15 km byłem 712.
W tym momencie postanowiłem zaatakować. Dość mocno przyśpieszyłem przesuwając się systematycznie do przodu. Średnie tempo na czwartym odcinku pięciokilometrowym 4:50, gdzie w dużej części tego odcinka biegłem na poziomie 4:30. Tu już zmęczenie zaczęło dawać się we znaki. Z tego też powodu trochę szarpałem, a dodatkowo na ostatnim punkcie z wodą zakrztusiłem się co mocno mnie zmęczyło.
Pomimo narastającego zmęczenia dobre samopoczucie mnie nie opuszczało.


Tak walcząc z czasem i dystansem dotarłem do ostatniej prostej gdzie pocisnąłem już maksymalnie. 


W rezultacie na metę dotarłem z czasem 1:46:34 na 659 miejscu.

To dla mnie niewiarygodne osiągnięcie. Wynik ten świadczy, że plan treningowy realizowany pod okiem Darka który ma mnie przygotować do Orlen Maraton daje rezultaty i należy go kontynuować. Złamanie 4 godzin powoli zaczyna wyglądać na realne. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz