To już druga edycja. Podobnie jak rok temu organizacja bardzo dobra. Trasa prawie identyczna, z tą różnicą, że w tym roku uzyskała atest PZLA i prawdopodobnie przez to, w niektórych punktach była lekko wydłużona. Kolejna różnica w stosunku do roku ubiegłego to pogoda. Tym razem było idealnie. Przez cała trasę padał lekki deszcz a temperatura była optymalna. Ktoś kto biegł na wynik mógł śmiało myśleć o życiówce. Ja jednak konsekwentnie biegłem na tętno. 15 min. 125-170, 90 min. 150-175 i końcówka 150-190. Taki poziom tętna pozwolił mi przybiec na metę zupełnie nie zmęczonym. Pomimo, że przez cały dystans prowadziłem rozmowę z dziewczyną z Sochaczewa.
Mało tego, ostatnie dwa kilometry moje tętno było na poziomie lekko powyżej 150. Mogłem oczywiście przyśpieszyć i dobiec na metę o minutę czy dwie szybciej, ale nie miło to dla mnie zupełnie znaczenia. Ważne, że udało się wykonać plan.
Mam nadzieję, że przy podobnych
założeniach uda mi się pobiec we Wrocławiu poniżej 5 godzin, co do tej pory mi się
nie udało. Przed Maratonem jeszcze jeden sprawdzian, Puchar Maratonu na 25 km.
Będę biegł na podobnych parametrach tętna. Oczywiście, takie bieganie nie
pozwala mi na uzyskanie w Półmaratonie dobrego wyniku. Tym razem dobiegłem z
czasem 02:16:50. To wynik bardzo kiepski, ale cały ten ostatni cykl biegów
poświęcam przygotowaniu się do Maratonów we Wrocławiu i Poznaniu. Zawsze do tej
pory, biegnąc na bardzo wysokim tętnie, doprowadzałem do tego, że pod koniec
(30-35 km) zupełnie opadałem z sił i cały dobry wynik nagromadzony na
wcześniejszych kilometrach był zatracany. Mam nadzieję, że w najbliższych
biegach będzie inaczej.