środa, 8 marca 2017

37 Półmaraton Wiązowski

5 marca 2017.

W czerwcu 2016 miałem bardzo poważny uraz nogi który wyłączył mnie na blisko pół roku z biegania. Wracając do zdrowia krok po kroku próbuję zwiększać intensywność treningów ale idzie to z oporem i powrót do formy sprzed urazu wydaje się bardzo odległy.
Start w Wiązownie na dystansie półmaratonu to pierwsze poważniejsze bieganie od czerwca minionego roku. To również można by powiedzieć otwarcie nowego sezonu i przedsmak kolejnych startów.
Jak już pisałem, na starcie stanąłem daleki od formy licząc na fajne bieganie i sprawdzenie aktualnych możliwości. Wynik nie był najważniejszy ale oczywiście bieg nie mógł być pozbawiony walki o jak najlepszy czas. Pomimo tego, że mamy dopiero początek marca, pogoda była typowo wiosenna z mocnym słońcem i temperaturą 16oC.  Wystartowałem bardzo swobodnie nie wiedząc czego mogę się spodziewać. Z każdym kilometrem rozkręcałem się coraz bardziej i pomimo odczucia zmęczenia od samego początku biegu, starałem się podkręcać tempo oceniając cały czas samopoczucie i zmęczenie. Średnie tempo biegu w pierwszej połowie dystansu kształtowało się na poziomie 5:36 i humor mnie nie opuszczał.

(L)

Po nawrocie zaczęły się pierwsze małe kryzysy. Starałem się nie zwalniać tempa ale moje morale delikatnie spadało co utrudniało realizację planu. Biegło mi się coraz ciężej a wiatr w twarz nie ułatwiła sprawy. Kontynuując bieg cały czas walcząc o każdą sekundę męczyłem się coraz bardziej i każdy kilometr dłużył się w nieskończoność. W końcówce jeszcze delikatnie przycisnąłem uzyskując ostatecznie czas 2:01:12.




W zeszłym roku w tym biegu osiągnąłem wynik 1:46:34 co oczywiście powoduje, że jestem trochę rozczarowany. Jednakże nie mam zamiaru zbytnio tego roztrząsać i trzeba brać się do roboty aby za 3 tygodnie w Półmaratonie Warszawskim uzyskać lepszy wynik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz