8 maja 2016
Długo nie mogłem się zebrać do
relacji z tego biegu. Jednakże był on na tyle fajny, że nie mogłem tego nie
zrobić. Równo 2 tygodnie po rekordowym starcie w Warsaw Orlen Maraton
pojechałem do czeskiej Pragi aby zmierzyć się z królewskim dystansem pierwszy
raz poza granicami kraju. Ze względu na częstotliwość startów nie nastawiałem
się na szybkie bieganie a jedynie na dobrą zabawę i poznanie miasta z
perspektywy biegacza. Pogoda dopisała aż nadto, więc nie pozostawało nic innego
jak biec i cieszyć się z każdego przebytego kilometra.
Trasa była poprowadzona dość
ciekawie, a mianowicie kluczyła w różny sposób tak aby jak najczęściej biegacze
pojawiali się na terenach Starówki, gdzie mogliśmy podziwiać piękną
infrastrukturę w towarzystwie rozemocjonowanych kibiców.
Ponadto wielokrotnie
przemierzaliśmy Wełtawę różnymi mostami, co dodatkowo czyniło trasę atrakcyjną.
Wystartowałem spokojnie próbując odnaleźć
miejsce dla siebie w gęstwinie innych biegaczy. Jednakże jak to zwykle w
biegach miejskich dość szybko wszystko się rozciągnęło i mogłem biec swoim
własnym swobodnym tempem. Co prawda pomimo założeń, wcale tempo nie było
wyjątkowo spokojne i dawało szansę na dość dobry wynik.
Na trasę biegu zabrałem ze sobą
kamerę, więc bieg z ręką uniesioną do góry nie był zbyt komfortowy. (film) Dodatkowo zaczepiałem
po drodze innych biegaczy rejestrując ich odczucia związane z imprezą.
Tak też przemierzałem trasę
traktując bieg jako wydarzenie sportowo rekreacyjne nie skupiając się nad
czasem jaki finalnie uzyskam.
Nie zmienia to faktu, że zarówno palące słońce
jak i kolejne przemierzane kilometry dawały ostro w kość. Od mniej więcej 25
kilometra bieg stawał się coraz cięższy i zacząłem odczuwać brak wystarczającej
regeneracji po maratonie sprzed dwóch tygodni.
Tak więc kontynuując bieg i walcząc
ze zmęczeniem, rejestrowałem zmagania innych biegaczy. Ostatecznie udało mi się
dotrzeć do mety gdzie czekały tłumy wiwatujących kibiców i zasłużone piwo.
To wszystko
dopełniło szczęście jakie daje zmaganie się z trasą na dystansie 42.195 km.
Podsumowując zrealizowałem
założony plan. Nie skupiałem się na wyniku a jedynie starałem się wyciągnąć
maksimum satysfakcji z biegu w przepięknej atmosferze i okolicznościach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz