28 lutego 2016.
Udział w biegu cały czas
traktowałem jako kontrola formy w przygotowaniach do Orlen Maraton. Cel postawiłem
sobie ambitnie, a mianowicie uzyskanie czasu poniżej 1:50. Do tej pory tylko
raz pobiegłem poniżej 2 godzin. Miało to miejsce w zeszłym roku na Półmaratonie
Warszawskim gdzie uzyskałem czas 1:55:54. Wszystkie wcześniejsze próby kończyły
się totalną klęską. Zaczynałem zbyt mocno i nie wytrzymywałem założonego tępa.
Wszystko to powodowało, że do
startu w Wiązownej podchodziłem mocno zestresowany. Bałem się, że znowu nie
wytrzymam tempa co skończy się tragicznie.
Pomimo niezbyt optymistycznych
prognoz, pogoda była wyśmienita do biegania i uzyskiwania dobrych wyników.
Taktyka na bieg była prosta. Zacząć
spokojnie z lekką rezerwą i z upływem czasu i dystansu zwiększać tempo. Tylko jak
tu przyśpieszać jeśli we wcześniejszych startach zwykle słabłem i zwalniałem. Jednakże
założony plan należało wdrożyć w życie i próbować osiągnąć założony cel.
Zacząłem spokojnie i powoli się
rozkręcałem. Pierwsze 5 km biegłem średnim tempem 5:13 co wydawało się zupełnie
nie realne. Jednakże w ogóle nie odczuwałem zmęczenia i cały czas zwiększałem
tempo. Na 6 kilometrze gdzie był pierwszy punkt z pomiarem czasu byłem na 796
pozycji.
Drugi pięciokilometrowy odcinek
pobiegłem średnim tempem 5:03 gdzie chwilami schodziłem nawet poniżej 5:00. Nie
ukrywam, że lekko mnie to przerażało. Takie tempo było wcześniej wręcz
niewyobrażalne. Pomimo tego cały czas czułem się świeżo i nie odczuwałem żadnych
dolegliwości ani wydolnościowych ani mięśniowych. Na półmetek dotarłem na 761
pozycji z czasem 54:38. Zarówno tempo było coraz szybsze jak i moja pozycja w
stawce systematycznie przesuwała się do przodu.
(L) zawsze i wszędzie
Na tym etapie biegu miałem już
pewność, że założony cel zostanie osiągnięty. Zdobyłem odrobinę nadwyżki
czasowej i nawet gdybym lekko osłab to byłoby z czego tracić. Jednakże zamiast
słabnąć cały czas przyśpieszałem. Trzecią piątkę przebiegłem w tempie 4:58 i na
15 km byłem 712.
W tym momencie postanowiłem
zaatakować. Dość mocno przyśpieszyłem przesuwając się systematycznie do przodu.
Średnie tempo na czwartym odcinku pięciokilometrowym 4:50, gdzie w dużej części
tego odcinka biegłem na poziomie 4:30. Tu już zmęczenie zaczęło dawać się we
znaki. Z tego też powodu trochę szarpałem, a dodatkowo na ostatnim punkcie z
wodą zakrztusiłem się co mocno mnie zmęczyło.
Pomimo narastającego zmęczenia
dobre samopoczucie mnie nie opuszczało.
Tak walcząc z czasem i dystansem
dotarłem do ostatniej prostej gdzie pocisnąłem już maksymalnie.
W rezultacie na
metę dotarłem z czasem 1:46:34 na 659 miejscu.
To dla mnie niewiarygodne
osiągnięcie. Wynik ten świadczy, że plan treningowy realizowany pod okiem Darka
który ma mnie przygotować do Orlen Maraton daje rezultaty i należy go kontynuować.
Złamanie 4 godzin powoli zaczyna wyglądać na realne.