poniedziałek, 23 maja 2016

Prague Marathon

8 maja 2016

Długo nie mogłem się zebrać do relacji z tego biegu. Jednakże był on na tyle fajny, że nie mogłem tego nie zrobić. Równo 2 tygodnie po rekordowym starcie w Warsaw Orlen Maraton pojechałem do czeskiej Pragi aby zmierzyć się z królewskim dystansem pierwszy raz poza granicami kraju. Ze względu na częstotliwość startów nie nastawiałem się na szybkie bieganie a jedynie na dobrą zabawę i poznanie miasta z perspektywy biegacza. Pogoda dopisała aż nadto, więc nie pozostawało nic innego jak biec i cieszyć się z każdego przebytego kilometra.
Trasa była poprowadzona dość ciekawie, a mianowicie kluczyła w różny sposób tak aby jak najczęściej biegacze pojawiali się na terenach Starówki, gdzie mogliśmy podziwiać piękną infrastrukturę w towarzystwie rozemocjonowanych kibiców.


Ponadto wielokrotnie przemierzaliśmy Wełtawę różnymi mostami, co dodatkowo czyniło trasę atrakcyjną.
Wystartowałem spokojnie próbując odnaleźć miejsce dla siebie w gęstwinie innych biegaczy. Jednakże jak to zwykle w biegach miejskich dość szybko wszystko się rozciągnęło i mogłem biec swoim własnym swobodnym tempem. Co prawda pomimo założeń, wcale tempo nie było wyjątkowo spokojne i dawało szansę na dość dobry wynik.
Na trasę biegu zabrałem ze sobą kamerę, więc bieg z ręką uniesioną do góry nie był zbyt komfortowy. (film) Dodatkowo zaczepiałem po drodze innych biegaczy rejestrując ich odczucia związane z imprezą.
Tak też przemierzałem trasę traktując bieg jako wydarzenie sportowo rekreacyjne nie skupiając się nad czasem jaki finalnie uzyskam.


Nie zmienia to faktu, że zarówno palące słońce jak i kolejne przemierzane kilometry dawały ostro w kość. Od mniej więcej 25 kilometra bieg stawał się coraz cięższy i zacząłem odczuwać brak wystarczającej regeneracji po maratonie sprzed dwóch tygodni.
Tak więc kontynuując bieg i walcząc ze zmęczeniem, rejestrowałem zmagania innych biegaczy. Ostatecznie udało mi się dotrzeć do mety gdzie czekały tłumy wiwatujących kibiców i zasłużone piwo.


To wszystko dopełniło szczęście jakie daje zmaganie się z trasą na dystansie 42.195 km.

Podsumowując zrealizowałem założony plan. Nie skupiałem się na wyniku a jedynie starałem się wyciągnąć maksimum satysfakcji z biegu w przepięknej atmosferze i okolicznościach.