Drugi bieg w tym roku z cyklu
Wesołe Biegi Górskie na wydmie w Starej Miłosnej. Tydzień temu pobiegłem bardzo
dobrze co dawało nadzieję na kolejne dobre wyniki. Cały tydzień od poprzedniego
startu przepracowałem dość solidnie co dało mi ostro w kość. Dlatego do biegu
podszedłem na dużym luzie traktując start jako kolejny solidny trening. Dodatkowo
doczekaliśmy się naprawdę wspaniałej zimy co wpłynęło na urok zawodów ale nie
koniecznie na dobre wyniki.
Wystartowałem spokojnie z tyłu
stawki i z upływem czasu przesuwałem się delikatnie do przodu. Ze względu na
dużą ilość śniegu wyprzedzanie miejscami było w zasadzie niemożliwe. Dlatego biegnąc bezpośrednio za jakimś zawodnikiem należało cierpliwie czekać aż nadarzy się
okazja do wyprzedzenia. Tak naprawdę jedyną do tego możliwość dawały podbiegi i
tam trzeba było się mocno spiąć i docisnąć.
Tak też biegnąc na powiedzmy 90%
podziwiałem przepiękną zimową aurę i wyprzedzałem kolejne osoby przesuwając się
delikatnie do przodu.
Mniej więcej w połowie czwartej pętli mocno się przerzedziło przede mną i dopiero w oddali dostrzegłem jedną biegaczkę z którą postanowiłem trochę porywalizować. Zmniejszałem delikatnie dzielącą nas przestrzeń na podbiegach, ale na zbiegach znowu mi odchodziła. Jednakże nie poddawałem się i mocno napierałem do przodu. Dobiegłem do niej w połowie piątej pętli ale o wyprzedzeniu nie było mowy. Dopiero na ostatnim podbiegu oddychając już rękawami, po zaciętej walce delikatnie ją wyprzedziłem i do mety już nie oddałem prowadzenia w tej małej rywalizacji.
Mniej więcej w połowie czwartej pętli mocno się przerzedziło przede mną i dopiero w oddali dostrzegłem jedną biegaczkę z którą postanowiłem trochę porywalizować. Zmniejszałem delikatnie dzielącą nas przestrzeń na podbiegach, ale na zbiegach znowu mi odchodziła. Jednakże nie poddawałem się i mocno napierałem do przodu. Dobiegłem do niej w połowie piątej pętli ale o wyprzedzeniu nie było mowy. Dopiero na ostatnim podbiegu oddychając już rękawami, po zaciętej walce delikatnie ją wyprzedziłem i do mety już nie oddałem prowadzenia w tej małej rywalizacji.
Ostatecznie na metę wpadłem z
wynikiem 1:02:20, czyli gorzej od zeszłotygodniowego startu o dwie minuty. Mimo
wszystko jestem zadowolony z tych zawodów i mam przekonanie, że gdyby nie
zmęczenie ciągłym treningiem to wynik byłby sporo lepszy.
Po przekroczeniu mety krótko porozmawialiśmy
sobie z biegaczką z którą rywalizowałem na ostatnich dwóch pętlach. Okazało się,
że ona również potraktowała tą rywalizację dość poważnie i starała się abym jej
nie wyprzedził. Obiecaliśmy sobie wspólną walkę na kolejnych edycjach tego
biegu.
Trzeci bieg z tego cyklu za niecały
miesiąc, kiedy będę już w głównej fazie treningu przygotowawczego do Orlen
Maraton i pewnie ciężko będzie poprawić wynik ale czas pokaże.