Moje ostatnie zawody w Górach
Stołowych wydają się być wieki temu. Wtedy to podczas zbiegu skręciłem mocno
staw skokowy. Nie spowodowało to jednak mojego zejścia z trasy. Z urazem
przebiegłem jeszcze około 45 km i dotarłem do mety. Nie było to rozsądne ale
nie umiałem się poddać.
Po powrocie do domu wstępnie
wydawało się, że nie jest najgorzej. Jednakże badanie USG z mocą obnażyło
brutalną prawdę. Uszkodziłem więzadła strzałkowo-piszczelowe,
skokowo-strzałkowe, piętowo-strzałkowe, piszczelowo-skokowe. Wszystko II i III
stopnia. Dodatkowo uszkodzone troczki i rozerwana torebka stawowa. W uproszczeniu
wszystko w stawie skokowym uległo naderwaniu bądź zerwaniu. Decyzja ortopedy o
wsadzeniu w gips na 5 tygodni trochę mnie zmroziła, ale liczyłem, że ortopeda
sportowy do którego udam się na konsultację zmieni „wyrok”. Jakież było moje
zdziwienie jak okazało się, że to jedyna rozsądna decyzja jeśli w ogóle chcę
jeszcze chodzić. Tak więc nie było co się dłużej nad tym rozwodzić więc
poszedłem do trzeciego lekarza który postawił kropkę nad i, potwierdzając
słuszność zaleceń pierwszego lekarza.
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu
okres unieruchomienia minął dość szybko i nie było to wielce uciążliwe – no chyba,
że dla mojej rodziny. Po zdjęciu gipsu badanie USG wykazało, że większość
uszkodzeń powoli się zabliźnia i wszystko przebiega zgodnie z planem. Nie zmienia
to faktu, że w pierwszych dniach noga bolała mnie bardziej niż zaraz po urazie.
Zakres ruchu stopy pozwalał na delikatne podciągnięcie palców do góry, ale w
dół blokada i straszny ból. Dodatkowo obwód łydki zmniejszył mi się w stosunku
do nogi zdrowej o blisko 5 cm.
Tak więc aby powrócić do
sprawności czeka mnie intensywna rehabilitacja, którą właśnie dzisiaj zacząłem.
Niezależnie od wizyt u fizjoterapeutów zamierzam równolegle ćwiczyć na basenie,
zarówno pływanie jak i bieg w wodzie. Co do pływania to nie powinno być
problemów. Ciekawi mnie jednak ta druga aktywność. Czy wystarczy mi
determinacji? Kolejny etap dochodzenia do sprawności to rower, ale z tym będzie
trzeba trochę poczekać.