poniedziałek, 28 grudnia 2015

Dominikana na biegowo

14 – 21 grudnia 2015.

Wakacje wakacjami ale trening rzecz święta J.
W poniedziałek późnym wieczorem przylecieliśmy na Dominikanę, a już we wtorek rano zrobiłem pierwszy trening. Najpierw przebieżka po plaży, następnie mały rekonesans po najbliższej okolicy Bavaro aby powrócić na plażę i tam kontynuować bieg.


Kolejne dni wyglądały podobnie. Codziennie rano pierwsze kroki kierowałem do restauracji aby napić się zimnego soku ze świeżych bananów, mango lub arbuza. Po takiej porcji energii gotowy do treningu ruszałem na zwiedzanie kolejnych plaż i coraz bardziej odległych okolic. Dzięki takiej biegowej turystyce dotarłem zarówno do dzikich plaż oddalonych od hoteli, jak również do mało przyjemnych zakątków okolicy gdzie mogłem zobaczyć Dominikanę inną niż ta turystyczna. Nie ukrywam, że nie zawsze czułem się komfortowo, a mieszkańcy slumsów patrzyli na mnie raczej jak na jakieś zjawisko niż turystę.


Z każdym następnym dniem, wbrew pozorom mój organizm się nie aklimatyzował do istniejących warunków. Każdy kolejny przebiegnięty kilometr odczuwałem z coraz większą siłą. Temperatura o 7 rano 27oC i wilgotność w granicach 76% coraz bardziej dawały mi się we znaki. Jednakże nie oglądając się na trudności codziennie rano mobilizowałem się i wychodziłem na trening. Filmowa relacja tutaj.
Oczywiście były to biegi raczej czysto rekreacyjne, ale pozwoliły mi na lepsze poznanie okolicy i podtrzymanie formy biegowej na aktualnym poziomie.