To już trzecia edycja tego biegu.
Jak zawsze moim celem było zejście poniżej 2 godzin. Jak zawsze nie wyszło. Pewnie
zabrzmi to jak tłumaczenie, ale tym razem przeszkodziło mi zdrowie. Od kilku
dni miałem problemy żołądkowe. To spowodowało, że ostatnią noc prawie nie
spałem, a do tego nie mogłem nic jeść. Każda próba przyjęcia czegoś kończyła
się jednakowo, ale nie będę tego opisywał ze szczegółami. Tak naprawdę powinienem
zostać w domu i dać sobie spokój z bieganiem. Jednakże ambicja i wola walki
dały za wygraną i na linii startu stanąłem z nastawieniem realizacji planu.
Od samego początku narzuciłem tempo
ok. 5:30 aby ostatecznie dobiec poniżej 2 godzin. Do półmetku cały czas tempo
biegu pozwalało mieć nadzieję na dobry wynik. Jednakże stan zdrowia powoli
dawał za wygraną. Brak snu, posiłku, a na domiar wszystkiego i płynów (pomimo gorąca
nie mogłem nic pić w punktach odżywczych. Każda próba kończyła się bólem i
ryzykiem …). To wszystko spowodowało osłabienie organizmu i mój bieg zaczął
powoli wyglądać jak walka o przetrwanie. Słabłem z każdą chwilą, a fakt, że na
dobry wynik nie było już szans powodował, że spadało morale i siadała psychika.
Od pewnego momentu więcej szedłem niż biegłem. Ostatecznie dotarłem do mety z
czasem 2:14:44. Byłem naprawdę wyczerpany.
Mogę o moim starcie powiedzieć
jedynie, że nie poddałem się i dotarłem do mety. Jednakże liczyłem na to, że
ten bieg pokaże mi moją formę przed Maratonem Warszawskim. Tak się jednak nie
stało. Trzeba przez najbliższe tygodnie jeszcze trochę potrenować i na koniec
września dać z siebie wszystko. Mam tylko nadzieję, że czynniki na które nie
mam wpływu nie pokrzyżują mi planów.